13 punkt 7 posiedzenia Sejmu I kadencji: Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o Restytucji Niepodległości (druk nr 15)
Poseł Leszek Moczulski:
Panie
Marszałku! Wysoka Izbo! Na wstępie chciałem bardzo
podziękować panu prof. Krawczukowi za przypomnienie tych 25
wieków, które nas dzielą od proklamacji republiki rzymskiej,
bo republiki, monarchie i niepodległość się proklamuje. Ma
to swoje znaczenie, nie tylko moralne. Chciałem podziękować
za przypomnienie tej wielkiej rocznicy, ale także
przypomnieć, że wiązał się z nią również los Tarkwiniusza
Pysznego. (Oklaski)
Nie chcieliśmy
wdawać się w tę debatę, jakkolwiek początkowo wielu posłów z
Klubu Parlamentarnego Konfederacji Polski Niepodległej miało
taki zamiar. Zdecydowaliśmy się zrezygnować z zabierania
głosu, ponieważ nie chcemy uczestniczyć w czymś, co, naszym
zadaniem, jest poniżające dla Wysokiej Izby, czyli w
sprowadzaniu dyskusji do czystego nonsensu. Projekt, jak
podkreślałem, jest ogólny i dotyczy ustawy o charakterze
konstytucyjnym. Przy czym nie ma obowiązku legislacyjnego,
żeby ustawa konstytucyjna nazywała się konstytucyjną.
Najbardziej znana z naszych konstytucji nazywa się po prostu
ustawą rządową. (Poseł Janusz Korwin-Mikke: Większość 2/3
głosów.)
Nie ukrywaliśmy, że
jest to ustawa o charakterze konstytucyjnym, że jest to
ustawa, która zobowiązuje Wysoką Izbę, także co do dalszej
legislacji. Stąd też zastrzegaliśmy się, że rzecz nie
dotyczy szczegółów. Tymczasem dowiedzieliśmy się o masie
szczegółów, których jako żywo nawet nie byliśmy w stanie w
żaden sposób sobie wcześniej wydedukować. Bo jeżeli któryś z
posłów tutaj, być może powołując się jeszcze na jakiś
autorytet prawny, powiedział, że korygowanie systemu
prawnego, że szybka albo powolna zmiana systemu prawnego,
jest jakimś wielkim zagrożeniem, to proszę Wysokiego Sejmu,
co my tutaj robimy? Co jest naszym zadaniem? Oczywiście,
naszym zadaniem jest tylko korygowanie systemu prawnego i
dzisiaj dokonaliśmy tego co najmniej raz, przy okazji nowej
ustawy Prawo geologiczne i górnicze. A więc zarzucać
projektowi, że spowoduje on konieczność korektur prawnych,
jest to doprowadzić rzecz do absurdu. Moglibyśmy dalej
odpowiadać na te wszystkie argumenty, które tutaj
słyszeliśmy, ale, Wysoki Sejmie, byłoby to chyba poniżej
godności tej Izby.
Słyszeliśmy
tutaj inne, równie zadziwiające argumenty i to w chwili,
kiedy są przygotowywane projekty ustaw dotyczące
interpretacji zasady prawnej, która w Polsce obowiązuje,
mianowicie że przedawnienie nie dotyczy sytuacji, kiedy
sprawiedliwość nie może być realizowana. Na jakiej podstawie
można dopuścić, żeby wysoki funkcjonariusz byłego reżimu,
któremu podlegały sądy, wymiar sprawiedliwości, Ministerstwo
Spraw Wewnętrznych z racji stanowiska w pozakonstytucyjnym
organie przez ileś tam lat mógł korzystać z prawa do
przedawnienia i uciec od odpowiedzialności karnej. Są pewne
zasady, od których ani nauka prawa, ani praktyka prawa,
także praktyka prawa z okresu PRL, chyba że działały
specjalne względy, nie odstępowała. Wiadomo, że
przedawnienie nie dotyczy sytuacji, kiedy nie może być
wykonywana sprawiedliwość. A tutaj ktoś, prawnik, zapewne
wybitny i moralista równie wybitny, przyrównuje nasz projekt
do ustawodawstwa hitlerowskiego i stalinowskiego tylko
dlatego, że my uważamy, że przedawnienie za morderstwa z
przyczyn politycznych nie może nastąpić. Niedługo się okaże,
że jak znajdziemy morderców z 1970 r., nie mówię o 1956 r.,
to w majestacie prawa nie odbierzemy im emerytur dla wysoce
zasłużonych. (Oklaski) Może ta Izba jest zbyt młoda, a
przynajmniej niektórzy posłowie są zbyt młodzi i zbyt mało
wiedzą, także o dzisiejszej rzeczywistości, żeby posuwać się
do bardzo oryginalnych konstrukcji, do pomysłu, żeby aparat
sprawiedliwości został oczyszczony. Przyrównany został nasz
projekt do norm Wyszyńskiego czy któregoś innego
stalinowskiego prawnika. Powodem tego miało być m.in. to, że
uważaliśmy, że czysta powinna być także adwokatura. Otóż są
na pewno na tej sali ludzie, którzy doskonale wiedzą, że
tych, których wyrzucano z bezpieki za łamanie kości, na mocy
prawa wpisywano na listy adwokackie. (Oklaski) I na tych
listach są do dzisiaj. Był taki facet, który chyba od
podporucznika mną się interesował, a ja się też nim z tego
powodu interesowałem. Przez kilkadziesiąt lat się
spotykaliśmy, choć nie sprawiało mi to większej satysfakcji.
Facet nazywał się Pudysz. Adwokat. Adwokat.
Proszę
Wysokiej Izby! Nie wchodźmy w takie szczegóły. Nie
doprowadzajmy tej rzeczy do absurdu, ponieważ rzeczywiście
10 posłów z Konfederacji Polski Niepodległej mogło wyjść i
punkt po punkcie wszystko wyjaśnić. Boję się, że wdalibyśmy
się w dyskusję, która nie byłaby wyrazem dobrej woli, bo
jeśli te same żądania, postulaty, które część ugrupowań
podnosiła w kampanii wyborczej, są podważane, to oczywiście
mamy prawo przypuszczać, że nie jest to tak całkiem zgodne z
dobrą wolą. (Oklaski)
Sądzę,
że dyskusja szczegółowa jest zbędna, ponieważ bez względu na
czyjekolwiek zasługi, bez względu na czyjekolwiek
cierpienia, bez względu na to, kogo aresztowano w 1940 r., a
kogo wywieziono do Moskwy w 1768 r., bez względu na to
wszystko, w tej debacie nie decydują argumenty (Głosy z
sali: A szkoda!) prawnicze, argumenty szczegółowe. Jest to
debata o postawach, w tej debacie widać postawy. Izba się
dzieli i dobrze, że się dzieli. (Oklaski)
Ostatnia sprawa. Przywołałem na samym wstępie precedens -
poprzednią dyskusję. Po drugiej stronie Traktu Królewskiego,
na Zamku, też późną nocą, też styczniową, teraz jest prawie
okrągła rocznica, w 1831 r. odbyła się wielogodzinna debata.
Jak państwo myślicie, kto w tej debacie przeważał.
Przeważali ci, którzy płakali nad tym co się stanie, gdy nie
będzie cesarza, co się stanie, gdy zostanie usunięta
dynastia. Pytali, czy urzędy będą mogły działać, czy prawo
nie zostanie naruszone, czy w ogóle taki akt jest
dopuszczalny. Większość tak myślących wtedy też była na
sali. (Poruszenie na sali) (Poseł Janusz Korwin-Mikke: Jakie
były skutki?) Ustawa o detronizacji Romanowych przeszła i
ktoś wytłumaczył... Skutek był taki, że pan jest dzisiaj
Polakiem. (Poruszenie na sali) Ktoś wytłumaczył, że
głosowali tak, bo lud stał przed gmachem. (Oklaski)
Fragmenty debaty sejmowej (wystąpienia w imieniu głównych klubów sejmowych) i całe wystąpienie Leszka Moczulskiego na koniec:
Stenogram z całego posiedzenia.