Rozmowę przeprowadziłem 12 grudnia 2019 roku w Europejskim
Centrum Solidarności w Gdańsku.
Pragnąłem, aby ta rozmowa ukazała się w całości (chociaż
jest długa), bo ma swoją dramaturgię. Lech Wałęsa na
początku nie chciał długo rozmawiać, odpowiadał na pytania
ogólnikowo i skrótowo. W miarę upływu czasu, zwłaszcza gdy
świadkiem rozmowy, a czasami także uczestnikiem, stał się
Krzysztof Pusz, odpowiedzi Wałęsy były dłuższe i bardziej
konkretne (dlatego do niektórych pytań wracałem ponownie).
Prezydent okazał się bardzo trudnym i wymagającym rozmówcą.
Byłem uparty (jechałem pociągiem całą noc, aby móc odbyć tę
rozmowę i nie chciałem zaprzepaścić szansy), byłem dobrze
przygotowany, wiedziałem, o jakie szczegóły chcę zapytać,
miałem pewne hipotezy i nie zrażałem się niektórymi słowami
- to wszystko Lech Wałęsa docenił. W dłuższej rozmowie można
przyzwyczaić się do niekonwencjonalnego wypowiedzi
Prezydenta i docenić jego mądrość, która nie wynika z
nabytego wykształcenia , czy oczytania, ale opiera się
umiejętnym wykorzystaniu intuicji i sprytu. Wszystko to było
siłą Wałęsy w latach 80. i zdecydowało o jego historycznej
roli. W miarę trwania rozmowy nabierałem odwagi, otwarcie
krytykowałem niektóre działania Prezydenta, poruszałem
trudne tematy. Doceniam to, że mój rozmówca na wszystkie
pytania odpowiedział.
Mam nadzieję, że ta rozmowa pozwoli czytelnikowi lepiej
zrozumieć jedną z najważniejszych postaci XX wieku (najważniejszych
nie tylko z perspektywy Polski, ale i z perspektywy świata).
Rozmowę publikuję nazajutrz po 31 sierpnia 2020 r., tj. po
40. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Rocznicę tę
Telewizja Polska kierowana przez Jacka Kurskiego postanowiła
upamiętnić materiałem sugerującym, że domniemana współpraca
Lecha Wałęsy z SB na początku lat 70. miała wpływ na jego
działalność jako lidera Solidarności. Teza godna Urbana!
Myślę, że cały poniższy tekst dowodzi czegoś wręcz
przeciwnego. Lech Wałęsa działał w latach 80. pod wielką
presją władz (w tym SB), Kościoła, opozycji. Ludzie dużo
lepiej wykształceni od elektryka z Gdańska nie podołaliby
tej roli, którą Historia nałożyła na plecy Wałęsy. Uważam,
że Wałęsa sprostał wyzwaniu w sposób wyśmienity. Rozumieją
to historycy i politolodzy na całym świecie (choć nie
potrafiła tego zrozumieć Oriana Fallaci w znanym wywiadzie).
Przyjdzie czas, że i u nas większość społeczeństwa doceni
Wałęsę mimo wszystkich jego wad.
Zapraszam na dwugodzinną rozmowę z pierwszym przewodniczącym
Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność"
Lechem Wałęsą!
Mirosław Lewandowski
- Piszemy z kolegą [z Maciejem Gawlikowskim] książkę
na temat rozmów władzy z opozycją w latach 1982-1989 i
chcielibyśmy uzyskać od pana Prezydenta pewne informacje...
- Pracuję dziś i jutro, a to, co było z tyłu, zapomniałem.
Dlaczego? Dlatego, że jednak byłem niewykształcony,
nieprzygotowany. Musiałem nadrabiać koncentracją. A
koncentracja powoduje szybkie zużycie. Zaraz po rozwiązaniu
problemów wyrzucałem to, co miałem w głowie, żeby mieć luz
na następne kombinacje.
- Może ja pomogę...
- Nie, nie, nie. Ja się w to nie bawię, bo mnie to za drogo
kosztuje i dlatego bardzo mało panu tu pomogę w tej sprawie.
Proszę pierwsze pytanie.
- Panie Prezydencie. Interesuje nas okres po 13
Grudnia. Okres pana internowania to jest świetny okres w
pana życiu, choć niedoceniany...
- Proponuję, by pan tak oberwał.
- Żebym ja tak posiedział? Nie chciałbym!
- A pan mówi, że to jest rewelacyjny okres mojego życia!
- Mówię o pana postawie.
- Ano tak. Dziękuję!
- I tu od razu pierwsze pytanie. Ksiądz Orszulik był
chyba jedyną osobą, poza bezpieką, która miała wtedy do pana
dostęp. Czy pan go znał wcześniej?
- Znałem go z okresu działania w Związku [w "Solidarności"].
Wcześniej nie znałem. Kiedy Związek powstał było spotkanie z
prymasem Wyszyńskim i między innymi były spotkania z
Orszulikiem. Ile razy się spotkaliśmy? - Nie pamiętam.
- On się z panem Prezydentem spotykał w ośrodku
internowania...
- Nie tylko on. Byli też inni księża, którzy tam się ze mną
spotykali. Najczęściej - ksiądz z Przemyśla, który
przyjeżdżał do mnie, jak byłem internowany w Arłamowie.
- Sądzę, że ksiądz Orszulik wykorzystywał te
spotkania do prowadzenia określonej polityki. Trafiłem na
takie informacje, z których wynika, że ksiądz Orszulik
przekazywał panu Prezydentowi informacje na temat tego, co
się dzieje w kraju...
- Nie za dużo, bo on wiedział i ja wiedziałem, że jesteśmy
na podsłuchu. Nie szliśmy w tym kierunku, bo nie chcieliśmy
dać informacji bezpiece.
Całość
Wortal
Instytutu Historycznego NN im. Andrzeja Ostoja
Owsianego.
Materiały są dostępne na licencji
CC BY 3.0
PL.
Zezwala się na dowolne wykorzystanie treści pod warunkiem
wskazania autorów praw do tekstu.
|