Zasady
prowadzenia działalności zagranicznej Konfederacji Polski Niepodległej nie były
określone w Statucie KPN, ale w "Ogólnych wytycznych do pracy zagranicznej"
przyjętych przez Komisję Zagraniczną Rady Politycznej w 1989 roku.
Wynikało z nich, że celem
biur zagranicznych KPN było dążenie do zdobywania poparcia dla działań KPN w
kraju i nieangażowanie się w spory wewnątrzemigracyjne. To poparcie, o które
zabiegano miało koncentorwać się na dwóch polach: zdobywanie środków
materialnych zagranicą dla prowadzenia działalności politycznej w kraju oraz
informowanie światowej opinii publicznej o działaniach polskiej opozycji. Biura
zagraniczne nie miały więc prowadzić za granicą działalności politycznej sensu
stricto.
Nie było też żadnej
podległości struktur krajowych KPN strukturom zagranicznym, w szczególności
władzom RP na wychodźstwie. W rezolucji Rady Politycznej KPN na temat emigracji
(22 stycznia 1980 roku) napisano wyraźnie: Ośrodek dyspozycyjny spraw
polskich i działań niepodległościowych znajduje się w kraju. Moczulski
podkreślał Respektujemy legalny ośrodek emigracyjnego rządu jako symbol i
coś, co może być użyteczne - legalny symbol, który da krajowi mandat do
wyłonienia władz wtedy, gdy kraj dobije się niepodległości.
***
W
Europie biura zagraniczne KPN funkcjonowały początkowo tylko w Skandynawii.
W Oslo działał Władysław Gauza (mechanik,
który wyjechał z kraju w 1974 roku). Przed wyjazdem z Polski nie miał on żadnych
kontaktów z Moczulskim, czy z nn-em. W grudniu 1976 roku powołał Norweski
Komitet Pomocy dla Kraju (NKPK), w którym działali także Andrzej Jachowicz i
Józef Mościcki. Ponieważ mieli oni poglądy zbliżone do narodowych, niechętnie
odnosili sie do KOR-u, natomiast gdy powstał Ruch Obrony Praw Człowieka i
Obywatela, nawiązali z nim kontakt i udzielali mu wsparcia finansowego oraz
materiałowego. Po rozłamie w Ruchu Obrony późną wiosną 1978 roku Gauza
utrzymywał kontakt z Moczulskim, a Jachowicz - z Czumą. Mościcki z uwagi na stan
zdrowia wycofał się latem 1979 roku, ale za to jesienią 1978 roku dołączył
Tomasz Strzyżewski, były pracownik Głównego Urzędu Kontroli
Publikacji, Prasy i Widowisk (czyli były cenzor), który w marcu 1977 roku uciekł
z PRL-u i osiadł w Szwecji (w Lund). Strzyżewski przed wyjazdem
z Polski także nie utrzymywał żadnych kontaktów z Moczulskim.
Gdy 1 września 1979 roku
powstała Konfederacja Polski Niepodległej Gauza i Strzyżewski zostali jej
przedstawicielami za granicą. Nieco bardziej wyrobiony politycznie i posiadający
mocną pozycję finansową Gauza został przedstawicielem w Oslo i miał status
pełnomocnika Rady Politycznej, a Strzyżewski został pełnomocnikiem KPN w Lund. W
Biurze Informacyjnym KPN w Oslo pracował także były AK-owiec Benedykt
Szostak, zaś kurierem zapewniającym bezpośrednią łączność Gauzy z
Moczulskim był Jerzy Brzeziński. Gauza wydawał też w Oslo
"Przegląd Informacyjny KPN". Z kolei bieżącą łączność
telefoniczną z Moczulskim zapewniał Strzyżewski (między PRL a Szwecją istniała
łączność automatyczna, umożliwiająca połączenie telefoniczne za pomocą wybrania
numeru kierunkowego).
Trzecim przedstawicielem
KPN w Skandynawii został Jerzy Kleban, który w 1978 roku
został redaktorem naczelnym "Wiadomości Polskich" - polonijnego
dwumiesięcznika wydawanego w Sztokholmie przez polonijną Radę
Uchodźstwa Polskiego. Kleban miał w Polsce żonę i dziecko, uciekł z kraju z
uwagi na przynależność do jakiejś tajnej grupy, która przechowywała broń (brak
bliższych danych) i podobnie, jak pozostała dwójka nie miał żadnych kontaktów z
Moczulskim przed opuszczeniem PRL-u. Wydawane przez niego pisemko wyraźnie
sympatyzowało z KPN-em, jako jedyna gazeta polonijna w Europie Zachodniej.
***
Media polskie głównego nurtu w Europie Zachodniej, wspierane finansowo przez rząd Stanów Zjednoczonych, czyli "Kultura" paryska oraz Radio Wolna Europa, były niechętne wobec KPN-u. Strzyżewski, który słał liczne pisma z pretensjami zarówno do Giedroycia do Paryża, jak i do Michałowskiego do Monachium, wiązał tę niechęć z faktem, że w obu instytucjach pracowali ludzie wywodzący sie z PZPR-u i powiązani z KSS "KOR" (który był w tym czasie mocno niechętny wobec KPN-u). Kluczowe znaczenie miała jednak linia polityczna administracji Cartera (jego doradcą do spraw bezpieczeństwa był Zbigniew Brzeziński), która obawiała się konfrontacji z Sowietami i stawiała na "naprawiacką" opozycję w PRL. Dla Amerykanów niepodległościowy program KPN był awanturnictwem.
***
W Wielkiej Brytanii głównymi zwolennikami KPN-u byli Franciszek Wilk
(prezes emigracyjnego PSL-u) i Jerzy Zaleski (sekretarz
generalny piłsudczykowskiej Ligi Niepodległości Polski). Pierwszy był w latach
1973-1978 przewodniczącym emigracyjnej Rady Narodowej RP), drugi był w latach
1978-1981 - ministrem do spraw krajowych. Nie jest jasne, czy mieli oni formalny
status pełnomocników KPN. Od dłuższego czasu przebywali na emigracji i nie znali
osobiście Moczulskiego.
W Londynie Moczulski miał
więcej kontaktów (ale nie byli to - nawet nieformalni - przedstawiciele KPN-u,
choć byli wobec niego i KPN-u życzliwi). Byli to: prezydent RP na Wychodźstwie -
Edward Raczyński, premier rządu - Kazimierz Sabbat, czy Rowmund Piłsudski -
daleki krewny Marszałka i prezes elitarnego i wpływowego stowarzyszenia "Niepodległość
i Demokracja". Miał też Moczulski (i KPN) w Londynie otwartych wrogów, na
których czele stała Lidia Ciołkoszowa z emigracyjnego PPS.
***
Kontakty z działaczami emigracyjnymi w Londynie były utrzymywane przez kurierów
nn-u wysyłanych regularnie do Londynu: Ryszarda Zielińskiego i Stanisława
Poznańskiego (ta regularność wynikała z faktu, że obaj byli rejestrowani przez
SB jako jej tajni współpracownicy). Później dołączył do nich jeszcze Andrzej
Mazur - uczestnik Ruchu Obrony (także rejestrowany przez SB jako jej tajny
współpracownik) oraz Henryk Ziółkowski - redaktor "Stolicy", który wyemigrował
wraz z rodziną w 1980 roku.
Z kolei rolę emisariuszy
do RFN pełnili: Zbigniew Makusz-Woronicz (przedwojenny "dwójkarz" i były
żołnierz ZWZ/AK, skazany po wojnie za udział w podziemiu niepodległościowym na
karę śmierci, której jednak niewykonano) oraz Anatol Kobyliński (spowinowacony z
Emilem Augustem Fieldorfem, były AK-owiec, dyrektora biura Zarządu Głównego
Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu – Związku Artystów Scen Polskich).
Obydwaj oczywiście rejestrowani przez SB jako tajni wspólpracownicy.
Dzięki rejestracji jako
TW (i przekazywaniu SB pewnych informacji) w/w kurierzy mogli względnie
swobodnie i regularnie wyjeżdżać na Zachód.
***
Latem 1980 roku pełnomocnikiem KPN-u w Paryżu został mianowany Tadeusz Brzostek, emigrant z PRL-u jeszcze z lat 60., właściciel restauracji, zaś pełnomocnikiem KPN-u w Madrycie (na czas trwania tam Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w 1980 roku) - Jerzy Radłowski. Wydaje się, że żaden z nich nie znał Leszka Moczulskiego przed opuszczeniem Polski.
***
Jedynym przedstawicielem KPN-u w Europie Zachodniej, który blisko kontaktował
się z Moczulskim przed wyjazdem z PRL był Maciej Pstrąg-Bieleński
(członek-założyciel Konfederacji). Opuścił on Polskę latem 1979 roku, po
rozmowach z Gauzą w Norwegii i ze Strzyżewskim w Szewcji, osiadł w RFN w
Kolonii. Formalnie był pełnomocnikiem KPN w RFN, ale
faktycznie postrzegał swoją rolę, jako przywódcy KPN na Zachodzie. Dość szybko
doprowadziło to do jego konfliktu z tymi przedstawicielami KPN-u, którzy dłużej
od niego pozostawali na Zachodzie, ale którzy nie znali osobiście Moczulskiego.
Konflikt dotyczył w szczególnosci Gauzy, który miał formalne podstawy do
reprezentowania KPN-u obejmujące wszystkie państwa Zachodu (pełnomocnictwo
Pstrąga-Bieleńskiego obejmowało tylko teren RFN). Źródłem problemów
Pstraga-Bieleńśkiego był także jego młody wiek (27 lat), brak doświadczenia,
nieznajomość języków obcych, brak środków finansowych oraz pozostawanie w RFN
pod wpływem podwójnego agenta (jednocześnie - wywiadu RFN i wywiadu PRL)
Andrzeja Madejczyka - "Lakara".
W RFN Pstrąg-Bieleński
utrzymywał kontakty ze środowiskiem nacjonalistów ukraińskich oraz ze Związkiem
Wypędzonych. Kontakty te w PRL były postrzegane jako kompromitujące.
***
Gdy
idzie o przedstawicieli KPN w Kanadzie, to należał do nich Ryszard Fryga
- technik, uczestnik Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Szczecnie, który
w maju 1979 roku opuścił Polskę. Przebywając już w Wiedniu wyraził telefonicznie
zgodę na to, aby jego nazwisko znalazło sie pod Aktem Założycielskim KPN. Osiadł
w Edmonton (Kanada), gdzie w 1. połowie lat 80. prowadził biuro
KPN.
W Edmonton wydawany był
polonijny tygodnik "Czas", którego korespondentem był Aleksander
Pruszyński. Był on dziennikarzem w PRL i z tego okresu pamietał
Moczulskiego (pracowali w róznych redakcjach, ale w tym samym budynku).
Pruszyński opuścił Polskę w 1970 roku i osiadł w Kanadzie. Był korespondentem
pism polonijnych. Pruszyński często nawiązywał kontakt telefoniczny z
mieszkaniem Moczulskich w Warszawie i publikował w prasie polonijnej
telefoniczne rozmowy z Leszkiem Moczulskim (po jego aresztowaniu - z Marią
Moczulską). Wspierał też inansowo działalność KPN w kraju.
Redaktorem naczelnym "Czasu"
był Jerzy Mroczkowski, który wyemigrował z Polski w okresie
1968/69. Sympatyzował on z KPN-em i założył ośrodek informacyjny KPN w
Winnipeg (Kanada).
Polonijny
tygodnik "Czas" wydawany był w Winnipeg (Kanada), ale kolportowanego
także w USA, Australii i Europie Zachodniej. W 1979 "Czas" opublikował "Rewolucję
bez rewolucji" a później pełnił rolę pisma KPN za granicą. Było to drugie - po "Wiadomosci
Polskich" pismo polonijne otwarcie popierające KPN.
Kolejnym przedstawicielem
KPN w Kanadzie był Romuald Gładkowski, który mieszkał w
Toronto.
***
Korespondentem "Czasu" i "Wiadomości Polskich" w USA był Henryk Szuster
- prywatny przedsiębiorca w Nowym Yorku i pełnomocnik
KPN w USA.
Drugim przedstawicielem
KPN w Nowym Yorku był Marian Orłowski - były pracownik Stoczni
Gdańskiej im. Lenina, jeden przywódców komitetu strajkowego w Grudniu 1970 roku,
który potem wyemigrował do USA. Był to aktywny działacz emigracyjnej organizacji
antykomunistycznej "Konfederacja `76", wspólpracownik KOR-u, od 1979 -
pełnomocnik KPN w Stanach Zjednoczonych. Wydawał „Biuletyn Informacyjny
KPN”. W 1980 roku współorganizował kilku manifestacji przed Konsulatem
PRL w Nowym Jorkuw obronie aresztowanych działaczy KPN. Po konflikcie z Maciejem
Pstrąg-Bieleńskim ten podporządkował go Henrykowi Szusterowi.
***
Przedstawicielem KPN w Australii był Władysław Dembski. Nic nie wiadomo o jego działalności.
***
Osobne
miejsce zajmował Konstanty Zygfryd Hanff. Urodził się w
Częstochowie, w latach 1944-1945 służył w Wehrmachcie, trafił do niewoli
sowieckiej. W 1948 został przekazany do Polski. Od 1956 współpracował z SB jako
TW "Karski". W 1969 wyjechał do USA (przejściowo wrócił do Polski, ale wyjechał
ponownie). W Stanach Zjednoczonych w 1976 roku założył organizację Free
Polnad (Wolna Polska), która wydawała pismo pod tym samym tytułem.
Występował w USA jako "podsekretarz stanu rządu RP na uchodźstwie" (chodziło o
tzw. "rząd Sokolnickiego").
Na wiosnę 1979 roku Hanff
skierował kilka listów do Gauzy, do Strzyżewskiego i do Klebana (którzy już
współpracowali z Moczulskim w ramach Ruchu Obrony), przedstawiając im różne
radykalne propozycje. Początkowo Gauza uznał Hanffa za postać interesującą, po
kilku tygodniach zmienił zdanie i uznał go w najlepszym razie za wariata,
człowieka nieodpowiedzialnego i zerwał z nim stosunki. Strzyżewski i Kleban
zachowali się inaczej. Strzyżewski w 1979 roku wyjechał nawet do USA i wziął
udział (wspólnie z Hanffem) w kilku spotkaniach z Polonią, gdzie obaj
przedstawiali się jako reprezentanci KPN. Kleban utrzymywał z Hanffem kontakty
korespondencyjne i drukował w "Wiadomościach Polskich" jego teksty. Nie bez
znaczenia był fakt, że Hanff posiadał spore środki finansowe, jak na realia
polskiej emigracji, co - biorąc pod uwagę sytuację materialną Strzyżewskiego i
Klebana w Szwecji - było zapewne nie bez znaczenia.
Gdy na Zachodzie pojawił
się Pstrąg-Bieleński Hanff nawiązał także z nim kontakt. Kontynuował też pisanie
listów, z których niektóre trafiały do Moczulskiego. Propozycje Hanffa
obejmowały przykładowo utworzenie nowego polskiego rządu na Zachodzie, ale też
formowanie oddziałów zbrojnych i stosowanie siły w działaniach politycznych. Na
procesie KPN-u w 1981 roku prokuratura wykorzystała Hanffa do dyskredytacji
Moczulskiego i KPN-u. Moczulski bronił się twierdząc, że Hanff nigdy nie był
przedstawicielem Konfederacji, że występował w jej imieniu samozwańczo, jego
pomysły nie zostały przez KPN zaakceptowane, a sam Hanff był prawdopodobnie
prowokatorem, działającym na zlecenie służb polskich lub sowieckich.
Hanff, podając się za
przedstawiciela KPN w USA upoważnił też inne osoby do występowania w imieniu
Konfederacji. Byli wśród nich Józef Pióro i jego żona. W czasie
pobytu Leszka Moczulskiego w USA w 1987 roku Piórowie próbowali zakłócić jedno
ze spotkań Moczulskiego z Polonią. Przy tej okazji Moczulski oświadczył
publicznie, że Piórowie nigdy nie mieli prawa występować w imieniu Konfederacji
Polski Niepodległej.