Fajny film wczoraj widziałem...
- Momenty były?
- No masz! Najlepiej jak Aleksander Hall zwierzał się, że to
on wysłał ZOMO-wców z pałami, żeby pacyfikowali KPN-owców
okupujących komitety PZPR! Albo jak Leszek Moczulski z
trybuny sejmowej tłumaczył komuchom, co naprawdę znaczy
skrót nazwy ich partii!
- ?
- Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji!
***
OK, teraz już poważniej i mniej w stylu duetu Kociniak /
Zaorski, bo i film, który wczoraj widziałem nie jest komedią...
Dzięki uprzejmości Autora, Macieja Gawlikowskiego, miałem
przyjemność obejrzeć jego dokumentalny film poświęcony
Konfederacji Polski Niepodległej, która powstała 30 lat temu,
w 1979 r. Partia to dziś zapomniana i wielu ludziom mojego
pokolenia kojarzy się niestety tylko z fragmentami "Nocnej
zmiany" i jakimiś tam zadymami z czasów przepoczwarzania się
prlu w III RP. Młodszym zapewne nie kojarzy się wcale...
Film Maćka nie jest jednak po prostu opowieścią o historii
partii Leszka Moczulskiego. Jest czymś znacznie większym i
ważniejszym. Jest opowieścią o ważnym fragmencie, czy wręcz
nurcie naszej historii dość skutecznie zamiecionym pod dywan.
Ponieważ istnieje wujek Gugiel, odsyłam doń wszystkich,
którzy chcieliby zapoznać się z podstawowymi faktami: link.
Bardziej dociekliwych zapraszam na oficjalną stronę KPN.
Co mnie w tym filmie poruszyło? Ano parę rzeczy, które
zwłaszcza z perspektywy lat "poruszają" bardzo mocno.
Pierwsza i najważniejsza z nich, to odrzucony przez Sejm
kapeenowski projekt ustawy o restytucji niepodległości. Czy
ktoś to jeszcze dzisiaj pamięta? Założę się, że nikt. Hucpa
wokół uchwały lustracyjnej zgłoszonej przez Korwin-Mikkego i
późniejsza "nocna zmiana" skutecznie przykryły ten "incydent"...
Aaale ossssochozii? Ano o to, że KPN zgłosił projekt ustawy,
może nie do końca dopracowanej pod względem prawnym, ale
jednak ustawy dekomunizacyjnej i lustracyjnej zarazem,
czyszczącej żelazna miotłą nader liczne pozostałości po prlu,
w tym praktycznie znoszącej potworki prawne prlu, straszące
do dzisiaj. O weryfikacji środowisk nie tylko służb
specjalnych, ale i palestry - nie ma co wspominać, bo to
oczywiste... Projekt został odrzucony przed pierwszym
czytaniem i zgodnie przeciwko głosowali nie tylko
potencjalnie najbardziej zainteresowani, czyli komuniści,
ale i cała tzw. postsolidarnościowa część sejmu, czyli m.in.
pp. Kaczyńscy, Macierewicz, Olszewski... Ciekawe, prawda?
Wkrótce potem A. Macierewicz pokazał "pod stołem" niektórym
działaczom KPN-u teczkę Leszka Moczulskiego. Żeby się
zbytnio nie rozwodzić nad tą ewidentną próbą rozbicia partii
napiszę tylko tyle - osobiście nie wierzę w agenturalną
przeszłość Leszka Moczulskiego, ale też i nie podejrzewam
Macierewicza o "fałszywkę". Teczka była, owszem. Tzw. "sąd
lustracyjny", który wsławił się uniewinnieniem TW "Bolka"
oczywiście orzekł, iż L. Moczulski konfidentem był, a jakże.
To zresztą zrozumiałe - gdyby był niewinny, łowiłby rybki w
Arłamowie i chlał z Kiszczakiem, ale ponieważ był kapusiem,
to siedział w Barczewie - najcięższym więzieniu w Polsce i w
dodatku parę razy dłużej, niż Wałęsa...
OK, żarty na bok. Ta zadziwiająca jednomyślność komuchów i
opozycji z Magdalenki, by nie dopuścić do JEDYNEJ w historii
próby skończenia z prlem daje mi wiele do myślenia. Mam
nadzieję, że Wam też.
No dobrze, ktoś powie zatem, co Moczulski robił na "nocnej
zmianie"? Przyznaję, że też mam tu zagwozdkę, choć z czysto
ludzkiego punktu widzenia trochę go rozumiem. Sam wkurwiłbym
się nieziemsko na ludzi, którzy usiłowaliby rozbić mi moją
partię, napuścić przeciwko mnie najbliższych kolegów i
oszkalowali mnie jako esbeckiego kapusia. Tym bardziej, że
KPN chciał wesprzeć rząd Olszewskiego, ale ponieważ chciał
mieć też wpływ na ten rząd - został olany i potraktowany z
buta. A Moczulski - najbardziej. A tak na marginesie, to
prawdziwym kuriozum w tamtych dniach był Stefan Niesiołowski,
który w TV ścierał się z Rokitą jako zwolennik lustracji,
potem uczestniczył w "nocnej zmianie", by parę godzin
później płomiennie bronić rządu Olszewskiego... :) To
dopiero zawodnik :)
KPN miał zawsze "pod górkę". Gdy "ekstremiści" z KOR-u
chodzili na swobodzie i udzielali wywiadów zachodnim
dziennikarzom - "ekstremiści" z KPN-u siedzieli w kiciu...
Gdy rząd Mazowieckiego, a zwłaszcza sam premier trzęśli
portkami przed "kolegami z rządu" z ramienia PZPR i ani
myśleli dobrać się do komuchom do dupy, nie mówiąc o
negocjacjach z Moskwą nt. opuszczenia Polski przez ich
wojska - KPN zajmował i okupował komitety PZPR i urządzał
blokady sowieckich baz. Metodą faktów dokonanych budynki
pezetpeeru trafiały do uczelni, szpitali, bibliotek,
aczkolwiek poseł OKP Jan Maria Rokita okazywał
niezadowolenie z takiego postępowania, a minister Hall
posyłał w bój kohorty ZOMO...
I kto o tym dzisiaj pamięta? Kto pamięta, że to "ekstrema" z
KPN wymuszały na kontraktowym rządzie i "wolnym" sejmie
nieśmiałe kroki ku autentycznej niepodległej państwowości? A
tak było i kiep, kto uwierzył, że to Wałęsa "z Danuśko i
dzieciakamy obalył komune", zwłaszcza, że prezio Wałęsa ani
słyszeć nie chciał o NATO, czy EWG, ponieważ kapciowy
suflował mu wizję Układu Warszawskiego-bis i RWPG-bis...
Czy Polska musiała pójść drogą na skróty, wiodącą do
dzisiejszej republiki bananowej zwanej III RP? Czy to jakiś
straszliwy spisek pogrążył nas w tym gównie, w którym z
jednej strony PiS, a z drugiej PO i jakbyś się człowieku nie
wiercił, dupa zawsze z tyłu? Czy mogło być inaczej?
Pewnie mogło. Chyba najrozsądniej ujął to znakomicie
komentujący w filmie prof. Antoni Dudek. Mogło być inaczej -
zabrakło doświadczenia politycznego, zabrakło zaufania,
popełniono wiele błędów. Nie tylko ze strony KPN, ale całej
opozycji antykomunistycznej. Czy to się da naprawić? Nie
wiem, ale chciałbym wierzyć, że tak.
I jeszcze o samym filmie. Mnóstwo ciekawych archiwalnych
zdjęć, wywiadów, rozmów. Kawał zapomnianej niesłusznie
historii. Dobre tempo narracji, montaż, ścieżka dźwiękowa.
Film wciągający, nie nudny gniot w "zbowidowskim" stylu.
Gratuluję Maćku - to kawał rzetelnej roboty i talentu.
Bardzo chciałbym polecić ten dokument wszystkim, którym
nieobojętna jest nasza najnowsza historia, ale cóż... TVP
zamówiła, film przeszedł kolaudację, zaś termin emisji
pozostaje nadal nieznany... Chciałbym się mylić, ale obawiam
się, że nieprędko obejrzy go szersza widownia...
"Freeman"
Tekst opublikowany na
blogpress 13 lutego 2010 roku,
tamteż ciekawe głosy w dyskusji
. . . . . .