„Półkowniki” TVP - film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”
TVP przybywa „półkowników”. Nie dane
jest widzom obejrzeć „Kerna” Grzegorza Królikiewicza, filmu
poświęconemu historii życia marszałka Andrzeja Kerna,
człowieka niszczonego gwałtowną nagonką polityczną i
medialną, pierwszą taką po roku 89. Widzowie nie obejrzą też
(na razie) „Teatru Wojny” Jerzego Zalewskiego, filmu o
Stefanie Brzozie, poecie, pieśniarzu, którego emisja została
wstrzymana i odłożona na „święte nigdy” zaraz po tym, jak
wybuchła „afera” w TVP po projekcji „Towarzysza Generała”
Grzegorza Brauna. Niektóre filmy mają nieco więcej szczęścia
i są pokazywane w niszowych kanałach, lub o bardzo późnych
porach. „Półkowników” przybywa, jednym z nich jest film
Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”. Film o historii KPNu,
której trzydziesta rocznica powstania przypadła właśnie w
zeszłym roku.
Film zamówiła Telewizja Polska jeszcze za czasów poprzedniej
ekipy, reżyserem i scenarzystą jest Maciej Gawlikowski,
producentem Robert Kaczmarek (który był też producentem „Towarzysza
Generała”). Ostatnio pozytywnie przeszedł kolaudację, jednak
data emisji nie została wyznaczona.
Film Gawlikowskiego jednym może się podobać, innym nie,
można mieć do niego uwagi, czy krytykować wypowiedzi
występujących w nim bohaterów, ale przede wszystkim powinna
być możliwość jego obejrzenia. Bo jak inaczej zgłaszać uwagi
do filmu czy prowadzić polemikę skoro prawie nikt go nie
widział?
Film przedstawia historię KPNu od jej powstania w końcu lat
siedemdziesiątych jako jawnej, opozycyjnej partii
politycznej w PRL po upadek rządu Olszewskiego i „nocną
zmianę”, co było początkiem końca Konfederacji. Jako
postscriptum pokazana jest rocznicowa manifestacja byłych
działaczy KPN przy Grobie Nieznanego Żołnierza w 2009, gdzie
deklaracja powstania KPN została ogłoszona 30 lat wcześniej.
W filmie wypowiadają się przede wszystkim członkowie KPN:
Leszek Moczulski, Dariusz Wójcik, Krzysztof Król, Mirosław
Lewandowski, Maria Moczulska, Teresa Baranowska, Romuald
Szeremietiew (w KPN aż do rozłamu w 1985 roku, a w czasie
rządu Olszewskiego wiceminister i p.o. ministra Obrony
Narodowej). Spoza KPN Aleksander Hall (Komitet Obywatelski),
Jan Lityński (KSS „KOR”), Krzysztof Wyszkowski (doradca
premiera Olszewskiego), Tomasz Tywonek (rzecznik ministra
Antoniego Macierewicza). Oraz historyk Antoni Dudek.
Trudno streszczać niemal
godzinny film, ale o kilku ważnych wątkach w nim poruszonych
chciałbym wspomnieć mniej więcej tak jak prezentowane są w
filmie.
Jeśli chodzi o działalność
Moczulskiego i KPN przed 89 rokiem to ważne są publikacje
analityczno-programowe. „Rewolucja bez rewolucji” o
pokojowej drodze dochodzenia do niepodległości za pomocą m.
in. powszechnych strajków okupacyjnych, ta publikacja
stanowiła manifest programowy KPNu, a zaczęła się realizować
już rok później. Drugą z ważnych publikacji o której mowa w
filmie to „Krajobraz przed bitwą” z roku 1987 będący
odpowiedzią na tekst Jacka Kuronia „Krajobraz po bitwie”. I
znowu to wizja Moczulskiego, a nie Kuronia okazała się
trafna i zaczęła się spełniać już w roku 88. Analitykiem
Moczulski okazał się przewidującym.
Film porusza kwestię wzajemnych stosunków KORu i KPN.
Cytowany jest tekst Jana Walca atakujący KPN i zarzucający
Moczulskiemu m. in. „moczaryzm” i antysemityzm („Drogą
podłości do niepodległości”), oraz fakt, że KOR publikując
listy osób represjonowanych przy nazwiskach KPNowców pomijał
ich przynależność. Mówi o tym Lityński dodając, że wstydzi
się za takie „orwellowskie” postępowanie KORu.
Kolejnym wątkiem poruszonym w
filmie są procesy KPNu. Czołówka KPN spędziła w więzieniu po
kilka lat, Moczulski w sumie sześć. Miejscem odosobnienia
było chyba najcięższe wówczas więzienie w Barczewie. KPNowcy
z krótkimi przerwami siedzą też w czasie tzw. karnawału
Solidarności. „Ekstremiści” dzielą się więc na dwie grupy -
ekstremistów z KORu o których Solidarność się upomniała, i
ci „chodzą po wolności”, są m. in. doradcami Związku i „ekstremistów”
z KPN, którzy prawie cały ten czas spędzają w więzieniach.
Antoni Dudek cytuje rozmowę Breżniewa z Kanią, gdy sowiecki
sekretarz dopytuje Kanię, kiedy ten wreszcie zrobi porządek
z Moczulskim. Kania obiecuje poprawę i niebawem Moczulski
trafia ponownie do więzienia. Głodówka protestacyjna i
marsze z żądaniami uwolnienia więźniów politycznych (również
braci Kowalczyków). Dwa procesy KPNu. Krzysztof Król
opowiadając o procesie i wspominając sędziego nadzorującego
proces Andrzeja Kryże nie odmówił sobie komentarza, że
sędzia Kryże był wiele lat później wiceministrem w rządzie
Jarosława Kaczyńskiego i zastępcą Zbigniewa Ziobry.
Wspomniany jest pierwszy
znaczący rozłam w KPNie, czyli odejście Romualda
Szeremietiewa, po którym jednak do KPNu przyłączyła się
radykalizująca się młodzież, nadając Konfederacji nowego
rozpędu. Końcówka lat osiemdziesiątych - dokumentalne
zdjęcia z manifestacji brutalnie rozbijanych przez milicję,
ZOMO i tajniaków. Wreszcie obrady Okrągłego Stołu i
przygotowanie do wyborów. W wypowiedziach członków KPNu,
Konfederacja jawi się jako niemal jedyna
pozaestablishmentowa partia sprzeciwiająca się Okrągłemu
Stołowi, jednak biorąca samodzielnie udział w wyborach.
Rządy Tadeusza Mazowieckiego to
z kolei manifestacje i blokady komitetów PZPR (urocze
wystąpienie młodego sekretarza krakowskiego komitetu PZPR
Jerzego Hausnera), domaganie się pozbawienia PZPR majątku. W
filmie wypowiada się Aleksander Hall, którzy bierze na
siebie odpowiedzialność za wysyłanie ZOMO i pacyfikacje tych
wystąpień. Kolejne pole działania to manifestacje przeciw
wyborowi Jaruzelskiego na prezydenta Polski, oraz blokady
wojskowych baz sowieckich. KPN choć poza parlamentem jest na
fali i ma niezłe pomysły.
Wreszcie pierwsze wolne wybory
w Polsce po IIWŚ i duży sukces KPN. Próba uchwalenia ustawy
konstytucyjnej o restytucji niepodległości Polski której
przeciwstawiły się wszystkie główne siły polityczne w Sejmie,
głównym zarzutem jest wadliwość prawna tej ustawy. Ale po
jej odrzuceniu Sejm nie zdobył się na uchwalenie
jakiejkolwiek innej. Dzisiaj więc Jaruzelski jest sądzony
nie za to, że wprowadził stan wojenny, a za to, że
wprowadził go niezgodnie z prawem PRL... I słynne
wystąpienie Moczulskiego w którym rozszyfrowuje skrót PZPR.
Wreszcie obalenie rządu
Olszewskiego, sprawa agenturalnej przeszłości Moczulskiego.
Moczulski cytuje wypowiedź Piłsudskiego o paniczykach i
wsadzaniu rąk w gówno dla Polski. Zaprzecza by był agentem a
tych którzy tak sądzą nazywa szujami lub idiotami i w ten
sposób chce zamknąć dyskusję na ten temat. Moczulskiego
broni Szeremietiew, który twierdzi, że Moczulski mógł
prowadzić jakąś grę i że wiedział o próbach kontaktowania
się Moczulskiego z władzami PRL w przeszłości i że po prostu
mogli być to UBecy.
Wypowiedzi bohaterów filmu
odzierają rząd Jana Olszewskiego z „politury”, przedstawiają
go jako rząd nieudolny, który i tak zostałby odwołany.
Według członków KPN Antoni Macierewicz zaszantażował partię
prowadząc rozmowy z Wójcikiem i Słomką, a sam nie
przeprowadził zmian personalnych w swoim otoczeniu.
Lewandowski mówi wprost – „wy chcieliście nas rozbić, to my
pomożemy was obalić”. Pojawia się skrócona scena z „Nocnej
zmiany” gdy Moczulski mówi „Pawlak i koniec”. Jest też
wypowiedź Antoniego Dudka, który nie neguje orzeczenia sądu
lustracyjnego, a wręcz przeciwnie, mówi, że sprawa
agenturalna jest częścią biografii Moczulskiego i że nie da
się jej z niej wykreślić, ale że jest ona wtórna, bo nie ma
dowodów na to, że Moczulski był agentem bezpieki jako lider
KPNu i jako agent bezpieki siedział kilka lat w więzieniu i
w związku z tym źle zapisał się w historii Polski.
Czego zabrakło w filmie?
Przede wszystkim merytorycznych
wypowiedzi „drugiej strony” czyli Jana Olszewskiego lub
Antoniego Macierewicza, lub choćby autorów „Lewego
czerwcowego”, czy „Nocnej zmiany”. Wypowiedzi Tywonka, czy
Wyszkowskiego są niewystarczające. Autor prześlizguje się
też nad kluczowym tematem teczki Moczulskiego. Nie ma w
filmie nawet informacji w jakich latach miał on
współpracować, ani jakiegoś skrótu toku rozumowania sądu
lustracyjnego, który uznał, że Leszek Moczulski to TW
„Lech”. Są tylko komentarze osób które uważają, że to
nieprawda i wypowiedź Antoniego Dudka.
Brakuje również zakończenia -
czyli co przyniosła politycznie „noc teczek” dla
Moczulskiego i Konfederacji, oraz co stało się dalej z KPNem.
W filmie po przyklepaniu Pawlaka na premiera od razu
następuje przeskok do roku 2009 i smutnej, nieco
nostalgicznej wypowiedzi Moczulskiego przed Grobem
Nieznanego Żołnierza.
Tymczasem KPN popadał w coraz
większą degrengoladę. Następuje po sobie kilka rozłamów,
odchodzą kolejni członkowie partii. W następnych wyborach
KPN jeszcze wchodzi do Sejmu (w przeciwieństwie do PC, czy
RdR) ale gwiazda KPNu szybko gaśnie. Po „nocnej zmianie”
Moczulski nie odegrał już żadnej roli w polityce. Nie
odegrali jej tez inni członkowie KPNu w przeciwieństwie do
środowiska byłego PC, czy ZChN (a ZChN znalazł się w nieco
podobnej sytuacji).
Brakuje również więcej
informacji na temat samej biografii Leszka Moczulskiego.
Mało kto pewnie wie, że Leszek Moczulski był członkiem PPR i
PZPR, z której został usunięty. Nie ma to bezpośredniego
związku z KPNem, ale chyba powinno być dopowiedziane.
Kilka uwag
Początkowo planowałem napisać
sążnistą polemikę z wypowiedziami bohaterów filmu (z którymi
czasem się zgadzam, a czasem nie). Jednak wymagałoby to
ścisłego przytoczenia wypowiedzi bohaterów filmu, bo jak
inaczej można dyskutować z wypowiedziami których czytelnik
nie zna. Ponieważ nie ma to sensu i nie bardzo jest możliwe,
dlatego postanowiłem na razie to zostawić - może jednak
telewizja zdecyduje się na emisję filmu? A może po prostu
napiszę całkiem osobny tekst tylko zainspirowany filmem. Ale
ponieważ przejrzałem kilkanaście książek dotyczących tego
okresu chciałbym zamieścić chociaż kilka krótkich uwag.
Jestem gotów zgodzić się
Antonim Dudkiem, że Leszek Moczulski był świetnym
analitykiem, lecz marnym politykiem. Świadczą o tym nie
tylko liczne rozłamy w KPNie, ale też nieskuteczność w
politycznych działaniach już po 89 roku. Poza tym
antyestablismentowość KPNu wynikała nie tylko z przekonań
przywódców, ale też z przebiegu zdarzeń. Do Okrągłego Stołu
nikt Moczulskiego nie zapraszał. W wyborach kontraktowych
KPN chętnie by wystartował wspólnie z drużyną Lecha, jeśliby
tylko dostał lepszą propozycję. Na trzy mandaty poselskie
Moczulski nie chciał się zgodzić, a to może tych głosów
zabrakło by nie wybrać Jaruzelskiego na prezydenta...
Oficjalnie KPN dystansował się od Okrągłego Stółu, a
komunistów potępiał, jednak gdy Kiszczak próbował formować
rząd w 89 roku sięgając po partie pozaparlamentarne, Leszek
Moczulski spotkał się z Kiszczakiem w cztery oczy i próbował
wprząc w to inne organizacje pozaparlamentarne. Nic z tego
nie wyszło, bo Kiszczak podał się do dymisji.
KPN wywierał nacisk na odebranie majątku PZPR, ale to
Andrzej Kern był sprawozdawcą stosownej ustawy, za co został
zaliczony przez Michnika do jaskiniowych antykomunistów, to
Andrzej Kern przygotowywał postawienie przed Trybunałem
Mieczysława Rakowskiego. Za to wszystko zapłacił bardzo
wysoką cenę. Kern nie był członkiem KPNu, tylko Porozumienia
Centrum.
Negocjacje KPN z Olszewskim nie
powiodły się. Częściowo z winy Jana Olszewskiego, ale
częściowo również z winy samego Moczulskiego. W ten sposób
Leszek Moczulski na trwałe pozbawił się jakiegokolwiek
wpływu na polską politykę. Poza tym KPN zachował się trochę
jak zaściankowa szlachta robiąca zajazd na znienawidzonego
sąsiada i gotowa sprzymierzyć się z najgorszym wrogiem. Bo
jak inaczej można potraktować wspólne działania nie tylko z
Unią Demokratyczną, ale również z postkomunistami od których
tak oficjalnie odcinał się Moczulski? Zablokowało to na
długie lata lustrację i umożliwiło szybki powrót komunistów
do władzy. Miał w tym swój niechlubny moim zdaniem udział
Leszek Moczulski.
Z innych ciekawostek - jeśli chodzi o rywalizację KOR i KPN,
a jeszcze wcześniej KOR i ROPCiO bardzo ciekawe informacje
można znaleźć z ostatniej publikacji IPNu „Kryptonim Gracze”
(wybór dokumentów dot. KOR). Okazuje się, że nienawiść do
Moczulskiego była ogromna. Aktyw KOR uznawał go nie tylko za
„moczarowca”, ale też rozsiewał plotki że jest agentem
bezpieki, endekiem itd. Gdy np. do KORu dotarła informacja o
tym, że Moczulski planuje spotkanie z biskupem Tokarczukiem,
KORowcy starali się uprzedzić działania Moczulskiego i
przestrzec biskupa. Nie był to jedyny taki przypadek.
Usuwano z KOR członków ROPCiO, sygnatariuszy deklaracji „naprostowywano”
(Antoni Pajdak), rozsiewano pełne nienawiści plotki,
odmawiano współpracy z Moczulskim.
Z kolei w książce „Śladami bezpieki i partii” Cenckiewicza
przytoczona jest relacja TW „Maksym”, który opisuje rozmowę
z Moczulskim w której ten wspomina o zaprzestaniu swoich
stałych kontaktów z „władzami”.
W książce „Widziane z Kremla” Kostikow lekceważy
Moczulskiego jako opozycjonistę powołując się na dobrą
znajomość z czasów współpracy prasowej.
Ciekawe są książki Moczulskiego
„Bez wahania” (wywiad rzeka przeprowadzony przez A. Dudka i
M. Gawlikowskiego) i „Lustracja” (samego Moczulskiego), w
których Moczulski przedstawia swoją biografię i swoją wersję
wydarzeń lustracyjnych. Odniosłem wrażenie, że Leszek
Moczulski czasem trochę fantazjował opowiadając o
przeszłości, a i interlokutorzy chyba też nie zawsze byli
przekonani. W „Lustracji” Moczulski powołuje się na przykład
Wałęsy i Jurczyka jako niesłusznie pomówionych. Tu chyba
jednak chybił...
W filme Romulad Szeremietiew broni Leszka Moczulskiego przed
nazywaniem go agentem, w ogóle jest dość wyrozumiały. W
książce „W prawo marsz!” z roku 1993 był jednak bardzo
krytyczny dla przywódcy KPN - zarówno jeśli chodzi o
kierowanie partią, jak i nawet co do postawy Moczulskiego w
więzieniu. Nie nazywa Moczulskiego agentem wprost ale wyraża
zaufanie do Macierewicza, a cytowana w książce odezwa do
członków KPN jest dość jednoznaczna w tej kwestii. W książce
Szeremietiew jest oburzony, że Moczulski zataił swoje
członkostwo w PPRze i PZPRze, cytowane są też publikacje
Moczulskiego z tamtych czasów. Jak widać czas złagodził
ostrze krytyki Szeremietiewa.
I jeszcze słowo polemiki z wypowiedzią Antoniego Dudka w
której bagatelizuje on konsekwencje ewentualnej współpracy
Leszka Moczulskiego z SB. Myślę, że w jakimś stopniu można
porównać sytuację Moczulskiego i Lecha Wałęsy. Współpraca
Wałęsy z SB w latach siedemdziesiątych miała ograniczony
charakter i dotyczyła kręgu znajomych. Według opublikowanych
książek została w pewnym momencie zerwana. Jednak
najpoważniejsze konsekwencje tej sytuacji miały miejsce
znacznie później, w czasie fatalnej prezydentury Lecha
Wałęsy. Widzę analogię z sytuacją Leszka Moczulskiego. Jeśli
nawet przyjąć korzystną dla Moczulskiego, a sprzeczną z
orzeczeniem sądu lustracyjnego interpretację, że kontakty
Moczulskiego były tylko jakąś grą niewłaściwie
zinterpretowaną przez interlokutorów, to poważne ich
konsekwencje miały miejsce znacznie później – podczas
pamiętnej „nocnej zmiany” i zdeterminowały postępowanie
Moczulskiego a w konsekwencji zepchnęły go na polityczny
margines, a Polskę wepchnęły w objęcia postkomunizmu i
zablokowały lustrację na długie lata. Nie można więc tego
bagatelizować.
Film trwa prawie godzinę, więc nowe wątki można by wpleść
pewnie tylko kosztem skrócenia pozostałych, co pewnie nie
byłoby łatwe. Chętnie obejrzałbym po projekcji tego filmu
dyskusję uczestników tamtych wydarzeń, może też historyków,
bo członkowie KPN też mają prawo do swojej wersji wydarzeń.